Tytus Hołdys
"Orła" cień
Zaktualizowano: 1 sie 2021
[AKTUALIZACJE na dole] Niedawne ogłoszenie nominowanych do Orłów przyniosło niemały zgrzyt - i to w kategorii najlepsza muzyka.

W tym roku pośród pięciu nominowanych znalazł się nieżyjący już Tadeusz Nalepa, którego utwory stanowią oprawę muzyczną do filmu "Zabij to i wyjedź z tego miasta". Problemem jest to, że w tym przypadku muzyka nie jest oryginalną ścieżką dźwiękową skomponowaną specjalnie na potrzeby filmu, a zbiorem wcześniej nagranych i wydanych przez muzyka kompozycji.
Podobna sytuacja miała miejsce wcześniej.
W roku 2007 do Orłów w kategorii najlepsza muzyka nominowany za "Plac Zbawiciela" był Paweł Szymański, który... muzyki do tego filmu wcale nie napisał. Tak jego rolę w produkcji wspominał w Gazecie Wyborczej współreżyser obrazu Krzysztof Krauze:
"Paweł Szymański jest jednym z tych cudownych, prawdziwie wolnych artystów, którzy swoje najlepsze utwory piszą nie na zamówienie i na wymiar, ale na zasadzie dobrowolnego aktu twórczego. Szymański wcale nie napisał muzyki do "Placu Zbawiciela". Trafił do naszego filmu przypadkiem. Przed kolaudacją potrzebowaliśmy muzyki do wypełnienia ciszy. W stosie, który piętrzy się koło odtwarzacza, wygrzebaliśmy płytę, którą kiedyś rekomendował nam Paweł Potoroczyn, jeden z naszych "ulubionych melomanów". To była muzyka Pawła Szymańskiego z "Zaratustry" Krystiana Lupy. Podłożyliśmy ją pod obraz. Efekt był zaskakujący".
Ambitny Krauze, pragnął w swoim filmie mieć jednak muzykę oryginalną i namawiał Szymańskiego by ten napisał do "Placu Zbawiciela" nowe kompozycje.
Te jednak nie odnajdowały się w zmontowanym materiale tak dobrze, jak wcześniej wykorzystane dźwięki. Krauze poprosił więc, aby muzyk nagrał utwory z “Zaratustry” na nowo - w celu odnalezienia nowych brzmień mogących wnieść jeszcze więcej do skończonego już filmu. Nagranie zrealizowano, jednak zdaniem reżysera nie miało w sobie tej samej atmosfery i emocji. Ostatecznie, za zgodą Krystiana Lupy, wykorzystano muzykę ze spektaklu, a Szymański otrzymał za nią nagrodę na Festiwalu FIlmowym w Gdyni. Orła wtedy nie wygrał, ustępując Zygmuntowi Koniecznemu i jego dźwiękom do “Jasminium” Jana Jakuba Kolskiego.
Rok później sytuacja się powtórzyła,
tyle, że tym razem tego typu nominowana ścieżka dźwiękowa po statuetkę w finale sięgnęła. Mowa o "ścieżce dźwiękowej" Krzysztofa Pendereckiego do filmu "Katyń".
“Dałem Andrzejowi Wajdzie wolną rękę w wyborze fragmentów mojej muzyki tak, by pasowały do obrazu, który stworzył. Wskazałem tylko utwory, które mogłyby do tego tematu pasować. Samym podłożeniem muzyki do obrazu zajął się Stanisław Radwan, znany krakowski kompozytor, który zresztą był moim studentem” tłumaczył kompozytor w rozmowie z Onetem.

Maestro Penderecki zaznaczył wtedy również, że nie zdecydował się na napisanie nowych utworów specjalnie na potrzeby filmu, gdyż byłoby mu szalenie trudno stworzyć muzykę chociażby do sceny egzekucji. Dla kompozytora temat Katynia był bowiem tematem bardzo bliskim serca - jego ukochany wujek, brat mamy i szef sztabu wojskowego we Lwowie, został tam zamordowany. Dlatego w filmie Wajdy usłyszymy fragmenty jego wcześniejszych dzieł, w tym symfonii II i III, skomponowanej po śmierci kardynała Stefana Wyszyńskiego modlitwy na chór a capella "Agnus Dei" (fragment "Polskiego Requiem”), a także część "Chaconny" - utworu napisanego specjalnie po śmierci papieża Jana Pawła II.
W roku 2012 Orła w kategorii najlepsza muzyka otrzymał dokumentalny film "Komeda, Komeda...". Statuetkę otrzymał wtedy Mariusz Ostański wespół z... Krzysztofem Komedą, którego utwory były dla obrazu zdecydowanie podstawową muzyczną ilustracją. Sam kompozytor przyznał, że już nominacja była dla niego ogromnym zaskoczeniem. Duet pokonał wtedy między innymi słynnego Alexandre Desplat, nominowanego za ścieżkę dźwiękową do "Rzezi" Romana Polańskiego.
To jednak nic biorąc pod uwagę rok 2015.
To wtedy swoje nominacje w muzycznej kategorii otrzymali zmarły dwa lata wcześniej Wojciech Kilar (nagrano na nowo i wykorzystano jego wcześniejsze kompozycje w filmie “Obce ciało” Zanussiego), nieżyjący od ponad 10 lat Czesław Niemen (“Sen o Warszawie”), czy zmarły w 1994 roku Witold Lutosławski (“Granatowy zeszyt”) - przy czym dwa ostatnie nazwiska otrzymały nominacje za swoją własną muzykę wykorzystaną w… filmach dokumentalnych o nich samych. Ta sytuacja spowodowała, że głos postanowił zabrać Maciej Zieliński, kompozytor i autor muzyki do takich obrazów jak “Fotograf” Waldemara Krzystka czy dyptyku “Sługi Boże” i “Sługi Wojny” Mariusza Gawrysia (za każdą z tych produkcji otrzymał on do Orłów nominacje). W swoim liście otwartym skierowanym do członków Polskiej Akademii Filmowej napisał:

"Pewnie nie zdecydowałbym się pisać o tym do Was, gdyby nie kuriozalny fakt, że w tym roku nominacje za muzykę otrzymało 3 kompozytorów nieżyjących, którzy nie skomponowali muzyki do żadnego z zeszłorocznych filmów. Trudno mi zrozumieć zaistniałą sytuację. Gdyby pójść dalej tym tropem można by łatwo sobie wyobrazić laureatów „Orłów” w osobach Chopina, Beethovena, czy nawet twórców muzyki z bibliotek muzycznych, gdyby któryś z konsultantów muzycznych użył takich utworów w genialny sposób. (…) W związku z tym zwracam się z prośbą do Pana Prezydenta, Szanownych Koleżanek i Szanownych Kolegów o działania na rzecz wprowadzenia zmian w regulaminie „Orłów” tak, aby nagroda za muzykę była wręczana „kompozytorowi muzyki oryginalnej stworzonej na potrzeby konkretnej produkcji filmowej”.
Pełen tekst apelu Maćka Zielińskiego znajdziecie na jego facebooku. Trudno, wczytując się w użyte przez kompozytora argumenty, z całością tego tekstu się nie zgodzić.
Mimo iż od jego napisania minęło ponad 5 lat, to żadnej poprawki regulującej muzyczne zasady w Orłach nie wpisano.
Punkt 24 regulaminu Polskiej Nagrody Filmowej (dostępnego na stronie www.pnf.pl) informuje jedynie, że “W sprawach nie uregulowanych w niniejszym regulaminie decyduje Niezależna Fundacja Filmowa”. Dla przykładu Oscary, nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej, mają wyszczególnione reguły dla każdej kategorii z osobna - stronę z zasadami "muzycznymi" znajdziecie tutaj. I choć i tam zdarzają się od czasu do czasu nominacje wydawać by się mogło odrobinę naginające reguły gry (patrz chociażby tegoroczny "Soul"), to Akademia w większości dość klarownie wskazuje potencjalne możliwości włączenia się do walki o najbardziej prestiżową nagrodę filmową świata.
Dlatego - biorąc pod uwagę, że mechanizm wręczania Orłów stara się kopiować schemat Oscarowy - wydaję mi się, że nadszedł najwyższy aby zasady, na jakich przyznawana jest nominacja w kategorii najlepsza muzyka, sprecyzować.
W przeciwnym razie może i ten Chopin doczekać się swojego Orła.
Powyższy tekst napisałem w piątek, 23.04, dzień po ogłoszeniu nominacji. Tego samego dnia poprosiłem o komentarz rzecznik prasową Polskiej Nagrody Filmowej - jak tylko otrzymam odpowiedź, to go zaktualizuję.
AKTUALIZACJA 27.04, godzina 13:30:
Mariusz Wilczyński, reżyser filmu "Zabij to i wyjedź z tego miasta" zamieścił taki komentarz pod zdjęciem ogłaszającym nominacje na FB stronie Polskich Nagród Filmowych:
"Szanowni Państwo, nazywam się Mariusz Wilczyński, jestem autorem filmu "Zabij to i wyjedź z tego miasta" nad którym pracowałem od stycznia 2006 roku. Z Tadeuszem Nalepą o "Zabij to..." rozmawialiśmy jeszcze wcześniej i robiliśmy nagrania, bo ja często pracuję do muzyki. Np. do planowanego przeze mnie "Mistrza i Małgorzaty" od kilku już lat mam nagraną muzykę Tomasza Stańko. Na ścieżkę muzyczną "Zabij to i wyjedź z tego miasta" składają się więc: oryginalna muzyka Tadeusza którą nagrał specjalnie dla mojego filmu, niepublikowane wcześniej fragmenty nagrań koncertowych Breakoutu które otrzymałem od spadkobierców Nalepy, oraz znane z płyt utwory Nalepy i jego Breakoutu."
Pan Mariusz jednoznacznie wskazuje, że w tym przypadku mamy do czynienia z muzyczną składanką. Oscary, nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej, z takimi ścieżkami radzą sobie dość jasno. Muzyka może ubiegać się o statuetkę jeśli:
A score must be created specifically for the eligible feature-length motion picture and comprise a minimum of 60% of the total music in the film.
Czyli: "Ścieżka musi zostać stworzona specjalnie na potrzeby dozwolonego filmu pełnometrażowego i tworzyć conajmniej 60% jego oprawy muzycznej". Oczywiście reguły amerykańskie nijak się mają do naszych, ale warto sobie zadać pytanie - czy nie należałoby podobnej zależności wpisać w regulamin Polskich Nagród Filmowych. I czy wtedy muzyka Tadeusza Nalepy do przepięknego skądinąd obrazu Pana Wilczyńskiego mogłaby się w ogóle ubiegać o nominacje?
AKTUALIZACJA 27.04, godzina 14:45:
Odezwał się do mnie jeden z najbardziej utalentowanych polskich kompozytorów filmowych młodego pokolenia z prośbą o zachowanie anonimowości (o tym dlaczego - na koniec). Przekazuję w pełni napisaną przez niego wiadomość (pisownia oryginalna):
“Niestety z bólem serca zgadzam się z artykułem o nominowaniu nieżyjącego kompozytora do Orłów. Boli mnie też osobiście szczególnie bardzo fakt jak wyglądają tego typu plebiscyty gdyż jestem bezpośrednio związany z tą branża i martwi mnie jakość najbardziej prestiżowych konkursów w kraju.. ciekawy jest wątek o oryginalnej muzyce napisanej do obrazu. Niestety w filmie Jak najdalej stąd również słychać głównie utwór Eden który kompozytorka wydała na swojej płycie dawno temu [premiera singla “Eden” Hani Rani miała miejsce 8 marca 2019 roku - dopisek własny]. Jestem zwyczajnie ciekaw czy komisja oceniająca jest świadoma tego faktu.”
Dlaczego kompozytor stale pracujący dla największych producentów (polskich i zagranicznych) nie chce podawać swoich personaliów? Jak sam tłumaczy w następnej wiadomości: ze względu na swoją obecność i coraz to większą aktywność w branży. Po czym dodaje:
“Na pewno domyślasz się jak potrafią zareagować niektórzy ludzie na takie informacje... Chciałbym po prostu żeby konkursy które się przeprowadza były zdrowsze. Cała branża na pewno by skorzystała na zmianie podejścia. Dla wielu osób te wyróżnienia są bardzo bardzo istotne i definiują dalsze losy i podejście do kariery.”
Jeśli artysta ma faktyczne obawy, że za publiczne zwrócenie uwagi na problem zostanie wyklęty przez poklepujące się po plecach środowisko - to znaczy, że ten problem naprawdę istnieje. I że jest duży.
AKTUALIZACJA 27.04, godzina 22:00:
Komentarz Antoniego Komasy-Łazarkiewicza - w tym roku nominowanego wespół z Mary Komasą za ścieżkę dźwiękową do filmu "Szarlatan" w reżyserii Agnieszki Holland. Dwukrotny laureat festiwalu w Gdyni za muzykę do filmów "Wilkołak" i "Kamerdyner", do Orłów nominowany jest po raz drugi w karierze (wcześniej za "W ciemności" Agnieszki Holland). Antoni poparł kwestię uregulowania sposobu wyławiania nominowanych do Orłów w kategorii najlepsza muzyka:
Wielkie dzięki za ten tekst! Pamietam przerażenie Janka Duszyńskiego, który parę lat temu musiał mierzyć się z nieżyjącym Kilarem, Niemenem i Lutosławskim! Przecież to absurd! Takich kompozycji dobieranych do filmu, które zgarniały nagrody w Gdyni czy Orły jest więcej! Choćby muzyka do filmu „Dług” Krzysztofa Krauzego, w której Michał Urbaniak wykorzystał swoje wcześniejsze kompozycje, użyte już w innych filmach.
My kompozytorzy filmowi czujemy się bezsilni w takim starciu z gigantami muzyki. Nasza praca jest nieporównywalna z tym, co filmowi daje muzyka dobierana. Domagamy się od lat wprowadzenia jasnych i przejrzystych reguł kwalifikowania filmów do nagród w kategorii muzyki. Co więcej, ceniąc kunszt konsultantów, aranżerów, montażystów muzycznych, bylibyśmy za tym, żeby stworzyć dla nich osobną kategorię muzyki adaptowanej, taką jaka istniała w Oskarach do pewnego momentu (najlepszym przykładem jest genialna ścieżka dźwiękowa do Barry’ego Lyndona Kubricka, nagrodzona w 1976 roku). Filmy takie jak „Legenda Mietka Kosza”, „Plac Zbawiciela”, „Katyń”, mogłyby konkurować w tak właśnie zdefiniowanej kategorii, wraz z innymi dziełami wyróżniającymi się kreatywnym, nierzadko wybitnym wkładem konsultantów.
Cóż, nasze apele nie przynoszą skutku i pewnie niebawem znowu przyjdzie nam stawać w szranki z Kilarem, Pendereckim, Lutosławskim, Krzysztofem Krawczykiem, Czesławem Niemenem, Beethovenem czy Chopinem.