Tytus Hołdys
"Kształt wody"
Zaktualizowano: 30 sie 2021
“Kształt Wody” wyreżyserował urodzony w meksykańskiej Guadalajarze Guillermo del Toro. To jeden z najbardziej kreatywnych, wizjonerskich twórców współczesnego kina (autor wybitnego “Labiryntu Fauna”); reżyser którego każda kolejna produkcja udowadnia, że to w sile wyobraźni tkwi największe piękno kina.

Akcja filmu rozgrywa się u szczytu zimnej wojny, w okolicach roku 1962 na terenie Stanów Zjednoczonych. Główną bohaterką jest niema Elisa, w której rolę wcieliła się brytyjska aktorka Sally Hawkins. Kobieta wiedzie spokojne, można by rzecz monotonne życie. Mieszka w obdrapanym mieszkaniu znajdującym się nad pięknym kinem Orpheum i nocami pracuje jako sprzątaczka w pilnie strzeżonym, sekretnym laboratorium rządowym. Pewnego dnia przypadkowo odkrywa, że na jego terenie przetrzymywane jest niesamowite, wodne monstrum.
W jednym z wywiadów Del Toro powiedział, że pomysł na film narodził się w jego dzieciństwie.
Jako 7-latek obejrzał “Potwora z Czarnej Laguny” (produkcja z 1954 roku w reżyserii Jacka Arnolda), czyli jeden z najbardziej popularnych “monster movies” w historii. Koniec tamtej opowieści, kiedy to zakochane w kobiecie monstrum zostaje zamordowane, szalenie małego Guillermo przygnębił. Do tego stopnia, że postanowił zmienić rozczarowujący go finał rysując na kartkach tę dwójkę jako szczęśliwą parę na kolacji czy wspólnych rowerowych przejażdżkach. Kiedy dorósł i wszedł w branże filmową latami probował nakręcić swoją własną wersję “Potwora…”. Zawsze coś go blokowało - a to możliwości finansowe, jego własna wyobraźnia (w danym momencie) czy tak prozaiczny temat jak prawa autorskie. Kiedy miał 30-kilka lat odwiedził nawet wytwórnię Universal z propozycją nakręcenia tej historii na nowo - z zastrzeżeniem, że chcę ją opowiedzieć oczami monstrum. Wytwórnia nie była jednak zainteresowana podjęciem się produkcji, a zdania producentów nie zmieniła nawet idea, że uczucie głównych bohaterów byłoby tym razem dwustronne.
W roku 2011 Del Toro spotkał się ze swoim przyjacielem Danielem Krausem (z którym kilka lat później współtworzył telewizyjną serię animowaną Łowcy Trolii). Podczas wspólnego lunchu zapytał go nad czym ten obecnie pracuje, a Krause odpowiedział, że nad filmem o sprzątaczu w tajnej wojskowej placówce, który odkrywa przetrzymywanego tam potwora i postanawia zabrać go ze sobą do domu. W tym momencie Del Toro złapał się za głowę - to była właśnie ta część historii, której mu brakowało! Postanowił odkupić zalążek scenariusza od Krausa i zaczął pracować nad jego pełną wersją. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, jak wielkim wyzwaniem będzie sam wygląd Potwora. Do pracy nad jego stroną wizualną zatrudnił Mike;a Hilla, któremu wcześniej zlecił stworzenie wielu rzeźb do swej własnej kolekcji. Del Toro posiada ogromne zbiory filmowych memorabiliów, jak chociażby prawdziwego rozmiaru figurę potwora z oryginalnego “Frankensteina”. Rzucił Hillowi tylko jedną uwagę: to monstrum musi mieć duszę i musi to być widać od razu w jego oczach. Początkowe szkice ukazywały postać z rybią twarzą, ale reżyser szybko odrzucił ten styl - w końcu, jak sam stwierdził, kto chciałby namiętnie całować się z rybą?

Ten wstępny etap, wszystkie prace dokonywane nad filmem, Del Toro finansował z prywatnych pieniędzy.
Do czasu spotkania z wytwórnią Fox Searchlight wydał na piekielnie ważny dla siebie projekt blisko 200 000 dolarów. Podczas prezentacji opowiedział producentom jak film będzie wyglądał, pokazał fragmenty storyboardów, a przede wszystkim nakreślił emocjonalny charakter opowieści. Pod koniec wszyscy obecni na spotkaniu mieli łzy w oczach, a Del Toro wiedział, że w końcu uda mu się doprowadzić swoje filmowe marzenie do realizacji.
Z początku reżyser chciał nakręcić “Kształt wody” w czerni i bieli. Producenci przystali na ten pomysł, ale zastrzegli, że będzie miał wtedy do dyspozycji znacznie mniejszy budżet. Del Toro - wiedząc jak ważny może być dla produkcji każdy jeden dolar - zdecydował się ostatecznie na nakręcenie filmu w kolorze, a za zdjęcia odpowiadał duński reżyser zdjęć Dan Laustsen (z którym twórca pracował wcześniej przy horrorze “Crimson Peak”). Kompozytorem filmu został Alexandre Desplat, tak wspominający pracę nad tym obrazem:
“Guillermo opowiedział mi o swoim pomyśle kilka lat temu. Kiedy zobaczyłem pierwsze zmontowane wersje to oniemiałem. Nakręcił on bowiem film mający w sobie cechy subtelnego musicalu, tyle, że bez tańca, śpiewu, a muzyka miała dopiero powstać. Ten poetycki świat opowiedziany dostojnymi, magicznymi wręcz ruchami kamery jaki Guillermo stworzył, był dla mnie zachwycający od pierwszej do ostatniej sceny. Możliwość pracy przy tej produkcji była dla mnie wspaniałym darem z jego strony.”
Od strony muzycznej warto zwrócić uwagę na to, jakimi instrumentami Desplat chciał nakreślić muzyczną stronę historii.
Kompozytor doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że centralnym, nośnym elementem opowieści jest woda, musiał więc znaleźć dla niej odpowiednie dźwięki. W tym celu użył sekcji 12 fletów, które dały ścieżce dźwiękowej właściwą płynność i nadały całości swoiście “ciekły” charakter. W scenach Elisy słyszymy ludzkie pogwizdywanie, zaś monstrum otoczone jest dźwiękami akordeonu. Główny, a zarazem miłosny motyw muzyczny w “Kształcie Wody” oparty jest z kolei na ciągłym arpeggio i brzmi jak bezustanna fala towarzysząca bezkresnemu oceanowi dźwięków.

“Kształt Wody” otrzymał 13 nominacji do Nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, Oscarów, by w finale sięgnąć po cztery statuetki - za najlepszą scenografię, muzykę Alexandre Desplat (dla którego była to druga tego typu nagroda w karierze, wcześniej wygrał Oscara za muzykę do “The Grand Budapest Hotel” Wesa Andersona), reżyserię Del Toro i tę najważniejszą - za najlepszy film roku. Produkcja, które budżet zamknął się ostatecznie w 19 milionach dolarów zarobiła ich blisko 200 i z miejsca stała się swoistym opus magnum w twórczości Guillermo Del Toro. W tym roku będzie miał premierę jego kolejny film, thriller psychologiczny “Nightmare Alley” oparty na noweli Williama Lindsaya Greshama i będący jej drugą adaptacją. Pierwsza, z roku 1947, to modelowy film noir, zaś w drugiej w obsadzie zobaczymy między innymi Bradleya Coopera, Cate Blanchett, Rooney Marę i Willema Dafoe. Za muzykę odpowiadać będzie ponownie Alexandre Desplat.
Album z muzyką do "Kształtu wody" na winylu ukazał się nakładem wydawnictwa Decca Records.

Jest to jedno z najpopularniejszych przedsiębiorstw fonograficznych - założone zostało w Wielkiej Brytanii w 1929 roku. Rozkładane opakowanie typu “gatefold” skrywa w sobie jedną kolorową płytę w zielonkawym kolorze odpowiadającym idealnie filmowym barwom oraz 24 stronicową książeczkę wydrukowaną na grubym, lśniącym papierze zawierającą zbiór fotografii z filmu i notkę sporządzoną przez kompozytora. Obecnie jest to album szalenie trudny do zdobycia - znaleźć go można jedynie od czasu do czasu na Ebayu lub Discogs, ale ceny potrafią sięgać blisko 300 euro lub więcej. Tym bardziej czuję się szczęściarzem, gdyż w mojej kolekcji posiadam jego dwa egzemplarze - jeden, zamówiony swego czasu bezpośrednio ze sklepu wydawnictwa Decca, skrywał w sobie dodatkowo przedruk plakatu podpisany przez samego kompozytora, Alexandra Desplat. To jedna z moich najukochańszych ścieżek dźwiękowych ostatnich lat, która pięknie maluje dźwiękami wizualną warstwę filmu.
Na koniec wszystkim miłośnikom twórczości Del Toro pozwolę sobie polecić książkę, którą napisał.

“Cabinet of Curiosities: My Notebooks, Collections, and Other Obsession” jest - jak sama nazwa wskazuje - kolekcją osobistych notatek jakie reżyser sporządził na przestrzeni lat swojej twórczości, fotografii prezentujących należące do jego osobistych zbiorów filmowych gadżetów i innych niesamowitości, które w całości ukazują wyjątkowo piękny umysł tego wspaniałego reżysera. Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych tego typu książek na rynku.
Jeśli jeszcze "Kształtu wody" nie widzieliście, to naprawdę warto. A później koniecznie obejrzyjcie "Labirynt Fauna" należący do mojej ścisłej czołówki najlepszych filmów jakie kiedykolwiek w życiu widziałem.